Relacja z 26 spotkania Znane i nieznane losy bliskich

100 lat temu urodzili się mieszkańcy gminy Łazy, których wspomnień z przeszłości wysłuchać mogli uczestnicy comiesięcznego spotkania z cyklu „Znane i nieznane losy bliskich”.
Relacje bohaterów ubogacane były fotografiami, które udało się dotąd zgromadzić w cyfrowym archiwum BPMiG w Łazach. Każdą z nich zainteresowani mogą odnaleźć na stronie Centrum Archiwistyki Społecznej w bazie archiwów społecznych. Wystarczy wpisać nazwę miejscowości: Łazy lub pełną nazwę: Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Łazach i pojawi się zbiór ponad 2000 tysięcy zdjęć zamieszczonych w naszym lokalnym archiwum.
Początek spotkania to piękna panorama Łaz lat 30. XX w., bita droga i nieliczne zabudowania miejscowości. Wkrótce potem nagranie ze spotkania po latach pani Aurelii i Witolda oraz pierwsze słowa po powitaniu: „Mój Boże, widać lata, widać lata” oraz  wzruszające i zabawne zarazem wspomnienie z czasów szkolnych. Tak epizod ten wspominał  pan Witold: „Jeszcze Ci coś przypomnę, chodziłaś tu do szkoły kolejowej za torem. Pamiętasz jak nas zamknęli  w komórce pod schodami? Ty byłaś, ja byłem i Litewkówna. Pamiętam jak w dwa ognie graliśmy. Była tam taka górka, w zimie zjeżdżało się na sankach”. Z kolei pani Aurelia tak wspominała ten czas: „Pamiętam dwa pierwsze tory, bo jak do szkoły chodziłam, to na pauzę przechodziłam pod pociągiem, tylko patrzyłam na sygnały czy czerwony czy zielony. W pobliżu był budynek straży, następny KPW (Kolejowe Przysposobienie Wojskowe). Orkiestra dęta grała w magazynie, gdzie teraz jest dworzec kolejowy, do tańca grali. Po drugiej stronie był krzyż i tam był cały plac kolejowy. Były zabawy, loterie fantowe. Była tam też łaźnia, w której palaczem był pan Jurkin. Mówili na nią „ruska bania”, był to budynek drewniany…”.
Dzięki zachowanym fotografiom mogliśmy zobaczyć uczniów wspomnianej szkoły tzw. kolejowej (tak nazywali ją dawni uczniowie) podczas przerwy na placu szkolnym, która znajdowała się w pobliżu dawnego dworca (budynek zachował się jedynie na fotografiach). Kolejne zdjęcia tejże szkoły to klasy szkolne, uczniowie siedzący wspólnie przy tablicy, a z boku wysokie drewniane ławki.
W kolejnych fragmentach relacji stulatków z rozrzewnieniem wspominano smak ówczesnych lodów i ich producentów. Właścicielem lokalu najlepszych lodów w Łazach był pan Głowacz. Lokal jego mieścił się przy ulicy Kościuszki (obecnie budynek dawnych Delikatesów u zbiegu ulic Kościuszki i Dworcowej). „Jakie on lody robił pyszne, a jakie herbaty robił. Świta łazowska chodziła tam na herbatę”, „A pamiętasz grającą szafę u Maszeraka w drewnianym domu?” – te i wiele innych fragmentów relacji wspartych starymi fotografiami wypełniło spotkanie 29 czerwca bieżącego roku. Na kolejne zapraszamy po przerwie wakacyjnej 28 września o godz.16:00.

Skip to content